1. pl
  2. en

Działalność Twórcza i Wydawnictwo

dr n. hum. Katarzyna Popek

12 kwietnia 2021
Historia Ani

Fragment książki Katarzyny Popek pt. „Zakon Jednakiego Serca. Prawdziwe Życie”

 

Historia Ani

 

Nie jest to historia ani z dawnych czasów, ani z odległych miejsc, które należą do Krainy Fantazji. Myślę, że każdy z nas może przypomnieć sobie podobne zdarzenia ze swojego życia. Nawet jeżeli miały zupełnie inną fabułę, to nadal bezapelacyjny pozostaje fakt, że wewnętrzny świat dziecięcej wyobraźni może być wprost olśniewający i to właśnie na wiele różnych sposobów. Dzieci nie boją się marzyć. Ich wiara w marzenia jest zazwyczaj imponująca. To właśnie szary świat, w którym żyją, pozostawia tak wiele furtek dla przeżywania fantastycznych przygód w wyobraźni. Z czasem jednak zapomina się o możliwościach, jakie daje nasza zwyczajna doczesność. Jedyną nadzieją na przetrwanie w człowieku tego, co najlepsze i najpiękniejsze, jest wychowawcza miłość, wyrozumiała i przewidująca, która nieustannie podąża za dzieckiem, ale go nie niepokoi. Jedynie podzielanie tej swoistej wiary w na pozór nierealne marzenia daje szansę, że dziecięca siła nie zostanie w człowieku zachwiana przez wyrywanie owych dziwów z korzeniami przez jakąś nieumiejętność dorosłych. Dzięki zdrowemu towarzyszeniu dziecku w rozwoju, jego wychowawcy dają mu bezcenną szansę, by na zawsze zachowało w sobie fundamentalną ufność w dobroć życia, w jego pochodzenie z Raju oraz w obietnicę powrotu do Źródeł miłości w każdej chwili, gdy jego zmęczone serce zapragnie pokrzepienia.

 

W pewnym zwykłym mieście w wysokim bloku na ostatnim piętrze mieszkała 8-letnia już Ania. Była bardzo nieszczęśliwa, gdyż z powodu choroby nie mogła chodzić, a ponieważ mieszkała tak wysoko i winda w jej bloku już od dawna była nieczynna, rzadko bywała na dworze. Właściwie nikt nie miał dla niej czasu, ale też ona sama nie miała odwagi, by prosić kogoś o pomoc. Z jednej strony pragnęła bliskości drogich jej osób, ale z drugiej nie potrafiła zrobić nic, co przełamałoby jej opór w zbliżeniu się do nich choćby o krok. Rodzice dziewczynki rzadko przebywali z nią w domu, a siostra Asia znikała gdzieś nieustannie, więc i z nią Ania nie miała bliższego kontaktu. Całe dnie spędzała w samotności. Mama tłumaczyła jej jednak, że musi ciężko pracować, aby zapewnić rodzinie godziwy byt. Tata natomiast znikał z domu na bardzo długo, a kiedy wracał, to i tak jakby go nie było – wciąż błądził gdzieś myślami. Ani było bardzo przykro, bo w głębi duszy wiedziała, że rodzice nie mają czasu nawet na zwykłą rozmowę. Pozostawiona samej sobie, wpatrywała się w nagą ścianę, na której nigdy nie pozwoliła zawiesić żadnego obrazka. Nie oglądała świata na zewnątrz, nie chciała też oglądać go w miniaturach. Dziewczynka martwiła się o swoją rodzinę. Chociaż mogłoby się wydawać, że odpycha wszelkie próby rodziców, mające na celu jej rekonwalescencję, w rzeczywistości nie chciała ich dodatkowo obciążać… Uważała, że rodzice nie mają już dla niej serca. Tymczasem oni nie potrafili spokojnie patrzeć na cierpienie Ani.

Kiedy skończyły się wakacje, Ania z niecierpliwością wyczekiwała, aż przybędzie jej nowa opiekunka, która po raz pierwszy miała ją zawieźć na wózku do szkoły. Nie wiedziała, z czym wiąże się nauka wśród innych dzieci, lecz cieszyła się tą perspektywą. Całe szczęście, najtrudniejszy okres rehabilitacji miała już za sobą, ale cóż z tego, skoro nadal nie mogła chodzić… Dziewczynka często spoglądała przez okno na lecące ptaki. Wydawały jej się takie piękne. Skrycie marzyła, aby kiedyś polecieć jak one.

            Tego wieczoru, gdy zmęczona mama wróciła do domu, nakazała Ani natychmiast iść spać. Dziewczynka czuła, że jej mamusia jest bardzo smutna. Nie rozumiała dlaczego wyraża to w taki sposób, dlaczego jest tak bezwzględna dla swojej córki. Przecież ta mogłaby ją jakoś pocieszyć… Nie wiedziała jednak, jak to uczynić. Nie potrafiła znaleźć w sobie ani jednego promyczka radości, bo przecież radość to jest coś, czym człowiek dzieli się z innymi. Na to nie było sposobu, więc i dotychczasowe podekscytowanie i nadzieja, połączone z oczekiwaniem, kiedy mama wróci z pracy, wyparowały w momencie, kiedy Ania znów została sama.

Z pewnością nigdy w pełni nie doceniamy tego, co mamy i nawet, jeżeli ktoś bliski bardzo nas kocha, to albo bierzemy to za oczywistość albo w ogóle tego nie dostrzegamy. Wyjątkowo trudna do pojęcia bywa miłość dziecka do matki, szczególnie gdy jej osoba często zdaje się tak niedostępna, jakby naprawdę skrywała się za grubą taflą lodu. Także Małgorzata była osobą pełną obaw, lęków i takiego wewnętrznego bólu, którego na razie nie potrafiła przekuć w wyrazy życzliwości, jaką niewątpliwie w sobie miała. Tym bardziej pogrążała ją ta głęboka nieumiejętność bycia Tu i Teraz, nieuciekania od życia…

            Ania chciała szybko zasnąć i zapomnieć o tym złym świecie, ale niestety sen łatwo nie przychodził. Po delikatnej buzi Ani spływały strugami ciężkie łzy. W tamtym strasznym momencie owa maleńka dziewczynka, leżąc w swym łóżeczku, przykryta gęstą, ciemną nocą, zapłakała rzewnie nad swym ciężkim losem.

 

POTRZEBNA ROZMOWA

Boże – gdybyś się do mnie uśmiechnął

gdybyś uwolnił tę noc

bezsenną z drżących moich rąk

przytulił tęsknotę – za to jaką jest

…nagą

 

nie mógłbyś pozwolić

by szukano Twej obecności

we wklęsłej przestrzeni

po jakimś kochaniu…

 

nie – Twoja miłość jest miłością bez zapachu

od spojrzenia do spojrzenia…

widzę tylko codzienność

 

poszukiwanie…

słyszę wołanie gnącego się liścia na wietrze

pójdę więc bez celu – jak robak przybity do ziemi

odkryję dach swój nad głową

zobaczę szczyty – wielkie ludzkie światy…

 

skupione w modlitwie – czekające bliskości dłonie…

zapał który nie gaśnie o daj mi Boże

dotknięty próżnią rozsypanych rzeczy

 

marzenia które można przybliżyć ręką

wiarę która oddycha

czas który żyłby we mnie

a nie poza mną…

jak to jest z wiecznością

zawsze pytającą myślą

 

proszę

 

daj mi się wypłakać

daj mi dobre myśli ciepłe łzy

 

            Wreszcie zasnęła, ale z bólem w sercu. Spała jednak bardzo krótko. W pomieszczeniu było duszno. Chociaż nie mogła chodzić, wstała… Podeszła do okna, żeby je otworzyć, lecz na razie nie zdawała sobie sprawy z niezwykłości tej sytuacji. Także okno zachowało się bardzo nietypowo, nie czekało wcale na przekręcenie klamki i dołożenie ludzkiej siły… Otworzyło się samo. Dopiero w tej chwili Anię ogarnęło zdumienie. Spojrzała z lękiem przez swoje „okno na świat”. Tym razem zamiast ptaków na tle nocnego nieba ujrzała ciepłe światło, a w jego środku siebie samą. Przelękła się, ale świetlista postać starała się uspokoić dziewczynkę. Powiedziała, że jest jej dobrą stroną. Ania zdawała się być umocniona taką odpowiedzią. Zaraz jednak jej wzrok padł na miejsce bardzo ciemne, a ponieważ noc była jasna, łatwo je było zauważyć. Gdy wpatrzyła się w ciemność, ujrzała drugą siebie. To była jej zła strona. Ania nie przestawała się bać, ale jej dobra strona powiedziała, że to tylko strach przed rzeczywistością jest przyczyną mroku w ludzkim życiu. Chcemy mieć jakąś władzę nad tym lękiem i bezpamiętnie popadamy w coraz mroczniejsze obawy. Nie zyskamy jednak władzy nad ciemnością, kiedy będzie ona w naszych sercach. Dziewczynka nie bardzo wiedziała, jak ma pokonać swój lęk. Nie chodziło już bowiem tylko o sytuację, której się przestraszyła, ale o jej całe życie, w którym zaczynały dominować koszmary.

– Uwierz w siebie – wtedy pokonasz wszelką ciemność! – orędowało światło. – Czy nie boisz się, że gdy wstaniesz z wózka, to upadniesz? – spytało dziewczynkę.

– Owszem, ale skąd ty to wiesz? – zdziwiła się Ania. Spojrzała na swoje nogi. Przecież stała i rozmawiała ze świetlistą postacią w swoim oknie. „To musi być sen” – pomyślała. Nagle poczuła dziwne mrowienie w nogach i bardzo się zachwiała…

– Ja wiem wszystko – mówiło coraz ciszej światło.

– Co się stało – przestraszyła się dziewczynka.

– Nie widzisz? Pomóż mi! Pochłania mnie ciemność – smutno odpowiedziało światło.

– Co mam zrobić? – zapytała z troską Ania.

– Uwierz w siebie… – ostatkiem sił wyrzekło jej światło.

W obronie światła dziewczynka natychmiast uwierzyła, że warto żyć pięknie i szczęśliwie. Za chwilę mogło być już za późno, ale dała radę. Zaraz też było odwrotnie. Tym razem ciemność została rozjaśniona przez światło.

Dziewczynce z radości zakręciło się w głowie. Usiadła więc na łóżku. Przez jej umysł przemknęła myśl, że oto jej sen się skończył. Znów bowiem nogi wydawały jej się tak sztywne jak zwykle. To zderzenie z wątpliwością okazało się na szczęście tylko wiotkim cieniem, przemykającym przecież czasami ścieżkami ludzkich myśli. Jaśniejące światło, w które Ania tak odważnie tchnęła życiodajną wiarę i moc, nie pozwalało jej o sobie zapomnieć.

– Wstań! – zawołało zza firanki.

– Nie mogę – powiedziała dziewczynka.

– Możesz – natychmiast usłyszała w odpowiedzi.

Ania ku swemu zdziwieniu wstała.

– Możesz zrobić wszystko! – zawołało cicho światło, by nikogo nie zbudzić.

– Lecę! - zawołała dziewczynka.

– Tak, lecisz – odpowiedziało światło, po czym wpłynęło do jej serca. Teraz już całkiem szczęśliwa poszła o własnych siłach spać. Gdy zasypiała, marzyła, aby jej mama była miła i czuła. Wkrótce zasnęła.

            O świcie z Nieba na Ziemię popłynęła radosna muzyka. To chóry Aniołów witających (teraz naprawdę) nowy dzień przebudziły tych, którzy dotąd głęboko spali... Do pokoju Ani weszła radosna i uśmiechnięta mamusia. Dziewczynka bardzo ucieszyła się z odmienionej mamy. Wstała z łóżka na zdrowych nogach. Obie z matką zaczęły płakać i tańczyć ze szczęścia…

 

 

Zobacz pozostałe artykuły

01 listopada 2024
  Chrystus naprawdę Zmartwychwstał Potwierdzeniem tego są Jego święci. Ci, którzy już wytrwali do końca przy Chrystusie, a teraz w Armii Boga służą na wieki, Ci Szczęśliwi - Żyją teraz prawdziwym

Działalność Twórcza i Wydawnictwo

dr n. hum. Katarzyna Popek 

NAPISZ DO MNIE

Imię i Nazwisko
Twój e-mail:
Telefon
Treść wiadomości:
Wyślij
Wyślij
Formularz wysłany — dziękujemy.
Proszę wypełnić wymagane pola!

ZALOGUJ ADMINCOOKIES |

© POPEK-TWIWYD 2021

REGULAMIN | COOKIES

ZALOGUJ ADMIN | © POPEK-TWIWYD 2024