Skaleczyłam się
Ujmując nóż
Do krojenia
Zupełnie nieudacznie
I tak minął głód
Nad bochenkiem chleba
Oparzyłam się
Podchodząc za blisko
Płomienia
Który choć ogrzewał
Duszę zmęczoną światem
To jednak i spalał
Jego nieodzowną część
Szukając schronienia
W paszczy lwa
Rozpoznałam wreszcie
Że jestem
W niebezpieczeństwie
I co miałam zrobić?
Jak się ratować?
W przepaść skoczyć
Co drugim jest końcem
Tej samej drogi donikąd?
Nie!
Nie jestem sama
Bóg pozwolił mi spotkać
Taką samą kroplę deszczu
I po szybach spływamy
Okien niekończonych
I siebie szukamy
I odnajdujemy siebie
W tym wszystkim
Uczymy się
Jak siebie nie potępiać
Jak kochać siebie
I wciąż stukając
W cudze okna
Płynąc bez ustanku
Stajemy się znów wolne
Znów odzyskujemy harmonię
Gdy znów skaleczę się
Ujmując nóż
Do krojenia
Zupełnie nieudacznie
Poproszę Cię
O kromkę chleba
Przyjacielu
O tym samym imieniu
Gdy znów oparzę się
Podchodząc za blisko
Płomienia
Który choć ogrzewał
Duszę zmęczoną światem
To jednak i spalał
Jego nieodzowną część
– Zapłaczę ze współczuciem
Dla ognia
Bo czy winą jest ludzką
Że ogień serce parzy
I niszczy nasze wnętrza?
Jeden tylko Ogień
Który nigdy nie gaśnie
Daje Światło i Pokój
– To Ogień Boży
Który nie dla wszystkich
Jest Pokojem
Gdy szukając schronienia
W paszczy lwa
Znów zabrnę w zaułek
Któż mi wzbroni wycofać się
Choćby o kilometr?
Trzeba się nauczyć
Wybaczać sobie
I siebie rozumieć
Nikt nas przecież nie zastąpi
Na tej drodze wciąż bez pełnego oglądu
Tego co wewnątrz i tego co wokół
Pokochać siebie – choć nie łatwo jest
To ostania prosta na drodze
Do Szczęścia
(1 lipca 2022)
Zobacz pozostałe artykuły
Działalność Twórcza i Wydawnictwo
dr n. hum. Katarzyna Popek
NAPISZ DO MNIE